Jeszcze rok temu nie miałam pojęcia o noszeniu dziecka w chuście. Z niedowierzaniem patrzyłam na siostrę, która nosiła w chuście 10 miesięcznego syna mówiąc, że jest to niesamowicie wygodne. Sam sposób wiązania i umieszczenia dziecka w środku wydawał się skomplikowany i czasochłonny. Niebawem okazało się, że sama spodziewam się dziecka.
"Mieszkamy w bloku na 3 piętrze bez windy" to były pierwsze słowa, które wypowiadałam do sprzedawcy przy poszukiwaniach wózka. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na wózek hartan racer gt, waga nieco ponad 13 kg, składa jest jednym ruchem, porządnie wykonany, same zalety ..... no i co z tego, kiedy już urodziłam przez cc okazało się, że znoszenie wózka w częściach (najpierw stelaż potem gondola a na końcu dziecko) jest delikatnie mówiąc chybionym pomysłem. Ani razu w ten sposób nie wyszłam na spacer. Zdarzało się, że pakowałam dziecko do fotelika, znosiłam stelaż na parter, wracałam po syna, zaliczałam wtedy najszybszy bieg po schodach ever, szczególnie jak słyszałam rozpaczliwy płacz.
Dobra miało być o noszeniu w chuście a nie o wózkach. Zatem kiedy skończył się urlop tacierzyński i nie miał mi już kto znosić wózka, zaczęłam gorączkowo szukać wyjścia z tej patowej sytuacji. Elastyczna chusta podarowana przez siostrę już czekała w szafie.
Ten kto pobędzie kilka dni w szpitalu a potem posiedzi jeszcze z noworodkiem w domu ten wie, co oznacza spacer dla świeżo upieczonej matki, to chwila wytchnienia, chwila dla siebie, błogostan, nigdy wcześniej nie myślałam że wyjście z domu może tak cieszyć. Nadszedł czas by coś z tym zrobić, odpaliłam you tube wpisałam "noszenie dziecka w chuście tutorial" obejrzałam kilka filmików instruktażowych i już. Trzeba się tylko odważyć i próbować gdy dziecko jest w dobrym nastroju. Od momentu kiedy Tomek skończył 3 tygodnie każdego dnia wychodzę na spacer.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz